28 czerwca 1914 roku – sto lat temu – w Sarajewie padły strzały, które odmieniły bieg historii i porządek świata. Tego dnia zamordowany został arcyksiążę Franciszek Ferdynand Habsburg, następca tronu Austro-Węgier, i jego małżonka Zofia. Zabójstwo to uruchomiło ciąg wydarzeń, które w krótkim czasie doprowadziły do wybuchu I wojny światowej, zwanej Wielką Wojną. Bezprecedensowy w dziejach ludzkości konflikt zbrojny trwał ponad 4 lata - i pochłonął 8,5 miliona ludzkich istnień.
Na ironię zakrawa fakt, że Franciszek Ferdynand chciał po wstąpieniu na tron obdarzyć większą autonomią kraje słowiańskie wchodzące w skład imperium Habsburgów - tymczasem zginął z ręki... serbskiego nacjonalisty. Był nim ubogi student Gawriło Princip, zwerbowany przez organizację terrorystyczną Czarna Ręka. Princip zastrzelił arcyksięcia i jego małżonkę w dniu rocznicy ich ślubu. Kula zamachowca przeszyła gardło Franciszka Ferdynanda. Przed zgonem zdążył on kilkakrotnie wyszeptać słowa „To nic”.
W setną rocznicę sarajewskiego zamachu w dzisiejszej stolicy Bośni i Hercegowiny odbędą się uroczystości upamiętniające arcyksiążęcą parę i ofiary Wielkiej Wojny. Wezmą w nich udział liczni europejscy przywódcy. Potomkowie zamordowanego tego dnia pozostaną jednak w cieniu. Jak tłumaczą, nie chcą swoją obecnością na nowo obudzić demonów, które wciąż drzemią na tragicznie doświadczonych przez historię Bałkanach.
Dodano:
Czwartek, 26 czerwca 2014 (08:38)
Źródło:
INTERIA.TV-
© 2014 Associated Press