Chorzy na terapię czekają czasami nawet dwa lata - stają się na tyle niepełnosprawni, że są zmuszeni zrezygnować z pracy. Dochodzi do sytuacji, w której państwo musi wypłacać im renty. Głównym problemem, z jakim spotykają się chorzy na stwardnienie rozsiane w Polsce, jest zbyt późny dostęp do refundowanego systemu leczenia – alarmują eksperci.
- Leczenie choroby jest bardzo drogie i niewielu chorych stać na to, żeby się samemu leczyć. Tylko budżet państwa mógłby pokryć takie potrzeby – mówi Tomasz Połeć, przewodniczący Rady Głównej Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego.
Jak wskazują eksperci, w Polsce dopiero przy drugim rzucie choroby, chorzy są kwalifikowani do terapii opłacanej z budżetu państwa. W praktyce oznacza to, że dopuszcza się do znacznego pogorszenia stanu zdrowia, a nawet niepełnosprawności pacjenta i dopiero wtedy otrzymuje on odpowiednie środki na leczenie. Jednak skutki choroby, jaką jest stwardnienie rozsiane, są nieodwracalne.
Stwardnienie rozsiane (SM) to przewlekła choroba układu nerwowego, w przebiegu której na skutek stanów zapalnych uszkodzeniu ulegają osłonki nerwów. Prowadzi to do upośledzenia przewodzenia impulsów nerwowych oraz zaburzenia pracy niemal wszystkich organów w ciele człowieka.
Choroba uaktywnia się zazwyczaj między 20 a 40 rokiem życia i w skrajnych przypadkach może nawet w ciągu kilku lat doprowadzić do całkowitego inwalidztwa.
Do głównych objawów stwardnienia rozsianego należą: niedowład kończyn, zaburzenia widzenia, zaburzenia czucia, zaburzenia równowagi i koordynacji ruchów.
Więcej na temat:stwardnienie rozsiane