Farma Życia: Szacunek zamiast pasów
- Zobacz film Farma Życia w Więckowicach koło Krakowa jest jedynym miejscem w Polsce, w którym niesamodzielne osoby z autyzmem i innymi zaburzeniami żyją godnie. Niestety, od jakiegoś czasu nie mogą się tu czuć bezpiecznie. Placówka może zostać zamknięta, ponieważ wyczerpują się środki finansowe. Rodzice mieszkańców są zrozpaczeni... Więcej przeczytasz w artykule
- Zobacz film Nie wyobrażam sobie, żeby nasz syn trafił do szpitala psychiatrycznego, a trzeba to brać pod uwagę, bo żaden Dom Pomocy Społecznej go nie przechowa. Szpital psychiatryczny to pasy i pielucha. To nie jest nawet wegetacja, to jest tortura - mówi mama Adama, mieszkańca Farmy Życia. Więcej przeczytasz w artykule
- Zobacz film Agnieszka od 11 lat przebywa na Farmie Życia, gdzie czuje się jak w domu. Rodzice chwilę temu byli z nią na komisji lekarskiej. Dostała orzeczenie o niepełnosprawności na dwa lata. - Jak można komuś w 45. roku życia dawać orzeczenie na dwa lata? Czy stan córki się polepszy? Jej umysł rozwinie? Nie rozumiem. My nie wiemy nawet, czy doczekamy tych dwóch lat, żeby znów pójść z nią na komisję. Mam 81 lat, mąż 86, martwimy się, co będzie, jak nas zabraknie, a Farma przestanie istnieć - mówi zrozpaczona matka. Więcej przeczytasz w artykule
- Zobacz film Anna, mieszkanka Farmy Życia, trafiła w tym roku na hospitalizację z powodu trudności w dobraniu leków. Od wielu lat bierze neuroleptyki, które, niestety, bardzo pobudzają apetyt. Nic więc dziwnego, że kiedy była w szpitalu, spacerowała po salach w poszukiwaniu ciasteczek i słodyczy znajdujących się na szafkach innych pacjentów. - Lekarstwem okazały się pasy. Przywiązuje się za ręce i za nogi do łóżka. Trudno takiej osobie zrozumieć, dlaczego została przywiązana. Przecież to nie jej wina, że dostaje lekarstwa z takimi skutkami ubocznymi - opowiada mama Anny. Więcej przeczytasz w artykule
- Zobacz film Michał, mieszkaniec Farmy Życia, doświadczył sytuacji traumatycznych związanych z hospitalizacją, która wynikała z bezradności. W szpitalu, z przerwami, przebywał kilka lat - opowiada Alina Perzanowska, mama Michała i prezes Fundacji Wspólnota Nadziei. - Inaczej odbierał świat. Miał zaburzenia sensoryczne, nadwrażliwość słuchową, węchową. Wtedy nie wiedzieliśmy, co znaczą jego komunikaty. Przeżyte dramaty nakładały się na autyzm. Więcej przeczytasz w artykule
"Co bedzie, jak nas zabraknie i Agnieszka zostanie sama?"
Agnieszka od 11 lat przebywa na Farmie Życia, gdzie czuje się jak w domu. Rodzice chwilę temu byli z nią na komisji lekarskiej. Dostała orzeczenie o niepełnosprawności na dwa lata. - Jak można komuś w 45. roku życia dawać orzeczenie na dwa lata? Czy stan córki się polepszy? Jej umysł rozwinie? Nie rozumiem. My nie wiemy nawet, czy doczekamy tych dwóch lat, żeby znów pójść z nią na komisję. Mam 81 lat, mąż 86, martwimy się, co będzie, jak nas zabraknie, a Farma przestanie istnieć - mówi zrozpaczona matka.
Więcej przeczytasz w artykule
Więcej przeczytasz w artykule
Dodano:
Czwartek, 10 października 2019 (14:23)
Źródło:
Interia.tv