Tomasz Komenda niesłusznie przesiedział w więzieniu 18 lat. Jak do tego doszło? "Trzeba się zastanowić nad tym, jak były zbierane dowody. Były trzy niby mocne dowody: odcisk szczęki na piersi zabitej dziewczyny, badanie śladów zapachowych i badanie czapki, gdzie miał być włos Tomasza Komendy. Wszystkie były całkowicie błędne" – mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM adwokat Tomasza Komendy mec. Zbigniew Ćwiąkalski. Były minister sprawiedliwości zaznacza, że będzie walczył o odszkodowanie dla mężczyzny, choć przyznaje, że tego nie da się przeliczyć na pieniądze. „Do tej pory za krótszy okres czasu wypłacono 3 miliony zł” – mówił.
Przyznaje, że Komenda miał ciężkie życie w więzieniu. "Opowiadał mi, że był bity przez współwięźniów na spacerniaku, a służba więzienna odwracała głowę i udawała, że nie widzi. To nie jest zachowanie, które można by akceptować" – zaznaczył Ćwiąkalski. "On nie miał dowodu osobistego, nikt mu nie pomógł. Wielokrotnie zwracał się z prośbą o okulary, bo okazało się, że miał wadę wzroku. Też mu tego nie umożliwiono" – mówił.
Mecenas sam wspomina, że trudno mu nie zaangażować się emocjonalnie w całą sprawę. "Trudno się nie wzruszyć, kiedy ma się przed sobą człowieka, który całe swoje młode życie spędził w więzieniu i w jakiś sposób ta krzywda pozostanie. Tego się nie da do końca życia wymazać (…) Wzruszające jest jednak to, że rodzina jest dla niego ciepła i nigdy go nie opuściła" – mówił gość Marcina Zaborskiego.
„Dlaczego na jednym z przesłuchań Tomasz Komenda przyznał, że był w miejscowości zbrodni?” – pytał swojego gościa w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Marcin Zaborski. „W ogóle nie było to technicznie możliwe – wszystko wskazuje na to, że go przymuszono do złożenia takich zeznań. Komenda twierdzi, że biciem” – odpowiedział Zbigniew Ćwiąkalski. Obrońca i reprezentant niesłusznie skazanego przed 18 laty mężczyzny stwierdził, że w postępowaniu „sądy przeszły lekkim krokiem nad całą gamą wątpliwości,
Przyznaje, że Komenda miał ciężkie życie w więzieniu. "Opowiadał mi, że był bity przez współwięźniów na spacerniaku, a służba więzienna odwracała głowę i udawała, że nie widzi. To nie jest zachowanie, które można by akceptować" – zaznaczył Ćwiąkalski. "On nie miał dowodu osobistego, nikt mu nie pomógł. Wielokrotnie zwracał się z prośbą o okulary, bo okazało się, że miał wadę wzroku. Też mu tego nie umożliwiono" – mówił.
Mecenas sam wspomina, że trudno mu nie zaangażować się emocjonalnie w całą sprawę. "Trudno się nie wzruszyć, kiedy ma się przed sobą człowieka, który całe swoje młode życie spędził w więzieniu i w jakiś sposób ta krzywda pozostanie. Tego się nie da do końca życia wymazać (…) Wzruszające jest jednak to, że rodzina jest dla niego ciepła i nigdy go nie opuściła" – mówił gość Marcina Zaborskiego.
„Dlaczego na jednym z przesłuchań Tomasz Komenda przyznał, że był w miejscowości zbrodni?” – pytał swojego gościa w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Marcin Zaborski. „W ogóle nie było to technicznie możliwe – wszystko wskazuje na to, że go przymuszono do złożenia takich zeznań. Komenda twierdzi, że biciem” – odpowiedział Zbigniew Ćwiąkalski. Obrońca i reprezentant niesłusznie skazanego przed 18 laty mężczyzny stwierdził, że w postępowaniu „sądy przeszły lekkim krokiem nad całą gamą wątpliwości,
Dodano:
Środa, 16 maja 2018 (18:54)
Źródło:
Więcej na temat:Tomasz Komenda