Jest mi oczywiście bardzo miło, że jestem nazywana pierwszą damą bluesa, ale nie wiem, czy sama podpisałabym się pod tym hasłem - mówi artystka, którą nieco bawi skłonność ludzi do nadawania etykietek wykonawcom. - Ktoś zaśpiewa w "Idolu" i już zostaje "polską Amy Winehouse".
Więcej filmów
Reklama