- Na pewno nie byłbym "długopisem", który podpisuje wszystko co leci z rządu. Ale z drugiej strony nie wetowałbym na złość - powiedział Szymon Hołownia o swojej wizji na prezydenturę. Marszałek Sejmu ogłosił w środę, że będzie kandydował w przyszłorocznych wyborach. W środę Szymon Hołownia zdradził, że będzie ubiegać się o fotel prezydencki. W rozmowie z reporterką Polsat News Adaminą Sajkowską podzielił się kulisami swojej decyzji. Marszałek Sejmu powiedział, że chciał ogłosić kandydaturę "w stylu Polski 2050". - Nie wielka konwencja, zwiezieni ludzie i tabliczki z moim imieniem, tylko nie przerywając trasy właśnie w Jędrzejowie - jednym z takich miast, w których wygrywa się wybory - powiedział. Polityk zapowiedział też, że będzie kandydatem niezależnym. - Oczywiście też o to chodziło, żeby sprowokować graczy na bardzo spolaryzowanej scenie. Rząd w Polsce zawsze będzie partyjny, natomiast prezydent powinien być prezydentem, który nie będzie miał nad sobą prezesa ani premiera - skomentował Hołownia w programie "Graffiti". - Kandydat Donalda Tuska, kimkolwiek będzie, będzie musiał słuchać poleceń Donalda Tuska. Kandydat Jarosława Kaczyńskiego, wysokiego i przystojnego mężczyzny we własnej samoocenie, będzie musiał słuchać jego poleceń. Ja nie będę musiał słuchać niczyich poleceń. Nie mam nikogo nad sobą, poza wyborcami. Oczywiście z partii politycznej, jeśli wyborcy by tak zdecydowali, zrezygnuję. Dziś prezydent w popękanej, spolaryzowanej Polsce powinien być zupełnie innego porządku, stabilizować sytuację - dodał. Marszałek Sejmu stwierdził, że w momencie, gdy w Polsce panuje niepokój, "Rosja wjeżdża na białym koniu".
Dodano:
Piątek, 15 listopada (09:07)
Źródło:
Polsat News-
Polsat News
Więcej na temat:Graffiti Polsat News | Szymon Hołownia | wybory prezydenckie | Polska 2050 | Prawo i Sprawiedliwość | Platforma Obywatelska