Li Fengqin nie może powstrzymać łez, kiedy opowiad o swoim ojcu – mimo iż od jego śmierci minęło już wiele lat. Li Penge zginął z rąk japońskich lekarzy w czasie II wojny światowej. Został przecięty na pół bez znieczulenia... Starsza kobieta do dziś nie może pogodzić się z tym, że wychowywała się bez ojca. „Japonia powinna spłacić swój dług” – mówi.
Li Penge był jedną z tysięcy ofiar straszliwej Jednostki 731, znajdującej się w północno-wschodnich Chinach, na terenach okupowanych przez Cesarstwo Japonii. Była to tajna baza wojskowa, gdzie przeprowadzano bestialskie eksperymenty na ludziach. Testowano tam broń biologiczną i konwencjonalną, a także granice wytrzymałości ludzkiego organizmu. Więźniów topiono, zarażano śmiertelnymi chorobami, zamrażano im części ciała, przeprowadzano na nich wiwisekcje... Każda śmierć była uważnie obserwowana i opisywana przez medyków, którzy wypaczyli ideę misji lekarza, zamieniając ją w okrutną parodię.
Japonia wielokrotnie przepraszała za różne poczynania cesarskiej armii w czasach II wojny światowej i II wojny chińsko-japońskiej, jednak nigdy oficjalnie nie odniosła się do tego, co działo się w Jednostce 731 i innych podobnych „ośrodkach badawczych”. Rząd w Pekinie regularnie wzywa Japończyków, by stawili czoło temu mrocznemu rozdziałowi swojej historii. Czy to tylko polityka rządzącej partii i podsycanie antagonizmów? Do pewnego stopnia być może tak, ale trudno uznać te roszczenia za przesadzone. Milcząca rzesza ofiar japońskich oprawców wciąż czeka na sprawiedliwość.
Zobacz również:
Mukden - miejsce niewyobrażalnej kaźni
Dodano:
Piątek, 20 lutego 2015 (09:41)