Rosyjska agresja na Ukrainę spowodowała, że o swoje bezpieczeństwo drżą dziś kraje bałtyckie. Gdyby nie samoloty NATO, byłyby one praktycznie bezbronne. Od 2004 r. nieba nad Litwą, Łotwą i Estonią strzegą maszyny z różnych państw Sojuszu.
Od stycznia br. cały region regularnie patrolują 4 włoskie i 4 polskie myśliwce. Ich zadaniem jest wychwycenie samolotów naruszających przestrzeń powietrzną państw należących do Paktu Północnoatlantyckiego. Od początku kryzysu ukraińskiego liczba takich incydentów wzrosła czterokrotnie. Tylko w 2014 r. zanotowano ich... aż 150!
- Moment spotkania z rosyjskim samolotem jest ekscytujący - przyznaje pilot jednostki polskiej NATO stacjonującej w mieście Szawle na Litwie, Łukasz Wojcieszko. - Można zobaczyć, jak się zachowują te samoloty, i w jakie systemy broni są wyposażone. To okazja do nauki.
Od czasu aneksji Krymu Litwini znów obawiają się, że Rosja - tak jak kiedyś - może zająć ich terytorium. Słabą litewską armię martwią manewry rosyjskich samolotów bojowych w strefie przygranicznej nad Bałtykiem. To dlatego rząd w Wilnie ponownie wprowadził powszechny pobór do wojska. Ćwierć wieku po oderwaniu się od ZSRR, Litwa jest zdeterminowana, by bronić swojej niepodległości i przynależności do świata Zachodu.
Więcej filmów
Reklama