Może nie jest to idealny sposób na relaks dla każdego, ale dla członków Atlanta Motorsports Park to czysta rozkosz.
Dyrektor klubu Jeremy Porter oparł swoją działalność na haśle: "Po co kupować szybkie auto, jeśli nie można nim szybko jechać". - Pomysł narodził się z mojego pragnienia stworzenia miejsca, gdzie można jeździć szybko, bezpiecznie i legalne – mówi Porter. - 75 procent naszych członków nigdy nie było na torze. To są ludzie, którzy po prostu chcą poczuć swoje auta i cieszyć się nimi w kontrolowanym środowisku.
Ale takich samochodów nie znajdziecie na podjeździe sąsiada. Ferrari F430 Scuderia, McLaren MP4-12C czy Lotus Exige S240.
William Staab jest członkiem-założycielem Atlanta Motorsports Park i właścicielem Corvetty Z06. - Zawsze chciałem jeździć szybko - mówi. - Niestety, nie można tego robić na drogach publicznych, to byłoby głupie. Może w młodości jeździliśmy zbyt szybko motocyklami… Dlatego kiedy kilka lat temu pojawiła się okazja, żeby stworzyć takie miejsce jak to, wiedziałem, że warto – dodaje.
David Wert jest właścicielem Lotusa Exige S240. - Tutaj jest jak w niebie - mówi. - To jest miejsce, gdzie możesz spotkać podobnie myślących ludzi. Wszyscy tutaj to pasjonaci samochodów i przebywanie z nimi jest super – dodaje.
W ciągu niespełna dwóch lat od momentu, kiedy tor stał się w pełni funkcjonalny, pojawiło się wielu kolekcjonerów, którzy chcą czegoś więcej niż tylko pokazać swoje drogie zabawki. Liczba członków wzrosła do 322 i właśnie rozpoczęła się budowa40 dodatkowych garaży.
Ale członkostwo nie jest tanie. Opłata inicjacyjna wynosi… 40 tys. dolarów.
Dodano:
Wtorek, 29 kwietnia 2014 (10:38)
Źródło:
INTERIA.TV-
© 2014 Associated Press