Udostępnione niedawno przez norweskie władze akta z czasów II wojny światowej ujawniają skalę kolaboracji w okupowanej przez hitlerowskie Niemcy Norwegii.
Wśród Norwegów sympatyzujących z niemieckim reżimem był brat Dagny Overgaard, która doskonale pamięta tamte czasy. - Ole zwierzył się ojcu, że wstąpił do nazistowskiej partii, a ojciec zmusił wszystkich domowników do przysięgi, że w domu nie będzie rozmów na temat polityki - wspomina starsza pani. Po wojnie Ole Overgaard został skazany na dwa lata robót przymusowych. Po latach dostęp do jego teczki udało się uzyskać jego bratanicy. - Był zdania, że Norwegia powinna poddać się okupantowi; że tak będzie lepiej dla kraju. Stanął po niewłaściwej stronie, ale nigdy na nikogo nie doniósł, nikogo nie zdradził - opowiada kobieta.
Czy to jednak oznacza, że osoby takie jak Ole nie wiedziały nic o zbrodniach nazistów? To pytanie dotyczy nie tylko jego osoby, ale też tysięcy innych sympatyków hitlerowców i kolaborantów, których akta przechowywane są w państwowych archiwach. Z dokumentami tymi może od niedawna zapoznać się każdy Norweg; wystarczy, że złoży odpowiednie podanie. Ale rozprawa z przeszłością nie zawsze jest łatwa. - Niektórzy, poznawszy przeszłość swego ojca czy dziadka, z płaczem opuszczają czytelnię - mówi pracownik Archiwum Państwowego Norwegii.
Przez lata kwestia norweskiej kolaboracji z nazistami okryta była zmową milczenia. Mówiło się o ruchu oporu - ale o ślepo oddanej Hitlerowi nazistowskiej partii Nasjonal Samling, kierowanej przez straconego po wojnie Vidkuna Quislinga, już nie. Historycy cieszą się z odtajnienia dawnych dokumentów i rozpoczęcia narodowej debaty o współwinie i współudziale Norwegów w wojennej machinie nazistowskich Niemiec, w tym w deportacji tamtejszych Żydów.
Więcej filmów
Reklama