Były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski wymijająco odpowiadał na pytania, czy kolejne osoby z obozu dawnej Zjednoczonej Prawicy również zamierzają ubiegać się o międzynarodową pomoc prawną (azyl) nad Dunajem. - Nawet jakbym o tym wiedział to przecież ujawniając taką informację pomagałbym przestępcom z prokuratury i ministerstw w Polsce, co byłoby oczywistą zbrodnią - przekonywał. Marcin Romanowski nie chciał też ujawnić, czy po swoim wyjeździe na Węgry spotkał się z premierem Wiktorem Orbanem. W rozmowie pojawiła się także kwestia niespójności w postępowaniu Romanowskiego - poseł PiS wielokrotnie zarzucał rządowi w Polsce, a także wymiarowi sprawiedliwości "łamanie prawa" oraz "niepraworządność". Z tego powodu wyjechał także nad Dunaj, gdyż - jak przekonywał w wywiadach - nad Wisłą "nie mógłby liczyć na uczciwy proces". Mimo to poseł PiS respektuje wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa, który uznał, że jego lipcowe zatrzymanie było nielegalne. - Mamy do czynienia z pewnym miksem. Nie wszystkie decyzje w państwie bezprawia są bezprawne - powiedział Marcin Romanowski. I zapowiedział, że nadal będzie domagał się 200 tysięcy zadośćuczynienia, które zamierza przekazać na straż pożarną. - Sprawa będzie miała dalszy bieg - dodał. Na koniec Grzegorz Kępka zapytał swojego gościa o ciężar zarzutów, które spoczywają na pośle PiS - według śledczych miał dopuścić się 11 przestępstw (w tym o udział w zorganizowanej grupie przestępczej), za które grozi 25 lat więzienia. Jednym z dowodów mają być taśmy z 50 godzinami nagrań z wiceministrem sprawiedliwości. - Nie mam pewności czy te taśmy nie są zmontowane. Zarzuty są tak absurdalne, że w przypadku dwóch złożyłem powiadomienie o możliwości fałszowania dowodów - powiedział Romanowski. - Każdy dzień tutaj utwierdza mnie w tym, że postąpiłem dobrze, bo mogę atakować i bronić praworządności - dodał.
Dodano:
Poniedziałek, 6 stycznia (10:53)
Źródło:
Polsat News-
Polsat News