- Wiceminister spraw wewnętrznych powiedział, że nie widzi żadnych podstaw do tego, żeby by la ta dymisja i dla mnie to jest miarodajne - powiedział minister aktywów państwowych Jacek Sasin, odnosząc się do sytuacji komendanta Jarosława Szymczyka.
Uznał, że szef MSWiA "ma najlepszą wiedzę na ten temat". - Przyjmuje jego opinię jako obowiązującą - dodał Sasin w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim.
- Nie wiem jak to wydarzenie wyglądało. Kto komu co dał, w jakich okolicznościach doszło do tego przykrego i niebezpiecznego jednocześnie zdarzenia - mówił w programie "Gość Wydarzeń".
Dodał, że nie kwestionuje tego, co mówią komendant Jarosław Szymczyk oraz Mariusz Kamiński. - Zasadniczo dostaję prezenty dosyć proste, nigdy nie była to żadna broń, materiał wybuchowy, ani granatnik - powiedział.
- To nie jest tak na tym poziomie kontaktów, że dostaje się coś w paczce i nie wiadomo co to jest - dodał. Jak dodał wierzy Szymczykowi, że sprzęt, który otrzymał był - jak wynikało z zapewnień - "niegroźny".
- Zakładam, że gdybym jakiś prezent niestandardowy dostawał to oficerowie SOP, którzy służą w mojej ochronie pewnie dokonaliby sprawdzenia - wyjaśnił. Dodał, że jako poseł ze wschodniej Polski najczęściej otrzymuje od ludzi "produkty spożywcze własnego wyrobu". - One nie są niebezpieczne, sprawdziłem - dodał.
Bogdan Rymanowski zapytał o zawieszenie osoby odpowiedzialnej za wręczenie prezentu Szymczykowi w Ukrainie, gdy w Polsce nikt nie poniósł odpowiedzialności za incydent z wybuchem granatnika w Komendzie Głównej Policji.
- Nie jest to dziwne jeśli założymy, że to po tamtej stronie ktoś nie dopełnił procedur i jako prezent przekazał czynną i niebezpieczną broń. To potwierdza tylko wersję komendanta Szymczyka, który w tym przypadku jest ofiara a nie sprawcą - wyjaśnił.
Uznał, że szef MSWiA "ma najlepszą wiedzę na ten temat". - Przyjmuje jego opinię jako obowiązującą - dodał Sasin w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim.
- Nie wiem jak to wydarzenie wyglądało. Kto komu co dał, w jakich okolicznościach doszło do tego przykrego i niebezpiecznego jednocześnie zdarzenia - mówił w programie "Gość Wydarzeń".
Dodał, że nie kwestionuje tego, co mówią komendant Jarosław Szymczyk oraz Mariusz Kamiński. - Zasadniczo dostaję prezenty dosyć proste, nigdy nie była to żadna broń, materiał wybuchowy, ani granatnik - powiedział.
- To nie jest tak na tym poziomie kontaktów, że dostaje się coś w paczce i nie wiadomo co to jest - dodał. Jak dodał wierzy Szymczykowi, że sprzęt, który otrzymał był - jak wynikało z zapewnień - "niegroźny".
- Zakładam, że gdybym jakiś prezent niestandardowy dostawał to oficerowie SOP, którzy służą w mojej ochronie pewnie dokonaliby sprawdzenia - wyjaśnił. Dodał, że jako poseł ze wschodniej Polski najczęściej otrzymuje od ludzi "produkty spożywcze własnego wyrobu". - One nie są niebezpieczne, sprawdziłem - dodał.
Bogdan Rymanowski zapytał o zawieszenie osoby odpowiedzialnej za wręczenie prezentu Szymczykowi w Ukrainie, gdy w Polsce nikt nie poniósł odpowiedzialności za incydent z wybuchem granatnika w Komendzie Głównej Policji.
- Nie jest to dziwne jeśli założymy, że to po tamtej stronie ktoś nie dopełnił procedur i jako prezent przekazał czynną i niebezpieczną broń. To potwierdza tylko wersję komendanta Szymczyka, który w tym przypadku jest ofiara a nie sprawcą - wyjaśnił.
Dodano:
Wtorek, 20 grudnia 2022 (20:51)
Źródło:
Polsat News-
Polsat News
Więcej na temat:Jarosław Szymczyk | Jacek Sasin | wybuchy | KGP | Komendant Główny Policji | granatnik | MSWiA | Ukraina | Bogdan Rymanowski | Gość Wydarzeń