Jagiellonia Białystok nadal jest w kiepskiej formie – w tym roku wygrała tylko jedno spotkanie, co oznacza, że w kwietniu i maju będzie musiała poważnie myśleć o obronieniu dla Podlasia Ekstraklasy. W Poznaniu gładko przegrała z Lechem 0-3, choć pierwszą połowę potrafiła zremisować, powstrzymując wszystkie ofensywne atuty „Kolejorza”.
- Do przerwy nasza organizacja i koncentracja wyglądała w miarę dobrze. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że po zmianie stron Lech przyspieszy grę i będzie się starał zdobyć bramkę, co zresztą zrobili. W przerwie uczulałem swój zespół na takie momenty – mówił po spotkaniu Piotr Nowak.
– W drugiej połowie była widoczna już różnica miejsc w tabeli, Lech miał zdecydowaną przewagę. Czeka nas dużo pracy, dzisiejszy wynik mnie nie cieszy, a ta rzeczywistość daje wiele do myślenia – tłumaczy szkoleniowiec Jagi, podkreślając, że jego zespół nie biega tak, jakby on sam sobie tego życzył.
- To, co cechowało nas na samym początku, czyli odbiór piłki, pressing, rozgrywanie, kultura gry. Sygnałem ostrzegawczym był mecz ze Stalą Mielec, w którym straciliśmy gola przy braku koncentracji. Wszystkie elementy musza się złożyć w jedną całość. Mamy dwa tygodnie, żeby przygotować się do następnego meczu. Nie tylko fizycznie, co jest dla mnie najważniejsze, aby nie był już powtórki spotkania z Wisłą Płock, w którym przebiegliśmy cztery kilometry mniej od przeciwnika. Na stojąco meczu się nie wygra – powiedział Nowak po meczu w Poznaniu.
Dodano:
Niedziela, 20 marca 2022 (12:14)
Źródło:
INTERIA.TV-
INTERIA.TV