Zandberg w "Graffiti" o reakcji państwa na powódź: Były miejsca, gdzie nie zadało egzaminu

- Były miejsca, gdzie państwo nie zadało egzaminu. Bo go nie było - powiedział Adrian Zandberg z partii Razem. Jak dodał, czas na poważną rozmowę o reakcji na powódź. - Tego nie da się załatwić opowieścią o dobrym carze i złych bojarach. Mamy problem systemowy, coś nie zadziałało z zarządzaniem kryzysowym - powiedział. W środowym wydaniu "Graffiti" Marcin Fijołek pytał współprzewodniczącego partii Razem Adriana Zandberga o reakcję służb i instytucji na sytuację powodziową na południu Polski. - Były miejsca, gdzie państwo nie zadało egzaminu. Bo go nie było - powiedział. Jak dodał, czas na poważną rozmowę o reakcji służb na powódź. - Tego nie przykryje żadne polityczne show - dodał polityk. - W pierwszych godzinach tragedii były miejsca, gdzie państwo się spóźniło - zaznaczył Zandberg. Polityk podkreślił, że problemów nie da się załatwić opowieścią o dobrym carze i złych bojarach. - Mamy problem systemowy, coś nie zadziałało z zarządzaniem kryzysowym - przekazał. - Ludzie, w czasie zagrożenia powodziowego, słyszeli z obiegu medialnego komunikaty uspokajające. Jeżeli słyszą takie zdania, że nie ma sytuacji poważnego kryzysu, to uważają że tak jest - powiedział polityk. Jak dodał, jest wiele poruszających relacji, jak ludzie uciekali na ostatnią chwilę. - Trzeba wyjaśnić, dlaczego się tak stało. W niektórych miejscowościach od ludzi słyszałem, że nie było wojska ani innych instytucji. Były miejsca, gdzie została tylko OSP i nie było narzędzi, aby działać. Nie było też planów działania, nie było odpowiedniej ilości piasku, nie było koordynacji zasobów. To nie zadziałało dobrze w pierwszej fali kryzysu - wyliczył Zandberg. Wyjaśnił, że efekt był taki, że mieszkańcy zbierali się i chcieli działać, ale nie mieli czym pracować.
Dodano: Środa, 25 września (09:38)
Źródło: Polsat News- Polsat News
Reklama