Powodzie w Stanach Zjednoczonych są częstym zjawiskiem, dlatego władze Nowego Jorku już teraz boją się o przyszłość tego miasta. „Wielkie Jabłko” skupia bowiem nieruchomości zaliczane do najdroższych na świecie. Nie ma więc mowy o opuszczeniu tego terenu, nawet, jeśli już wiadomo, że do końca stulecia poziom oceanu podniesie się o prawie dwa metry.
– Nowy Jork nie przeniesie się w głąb lądu, pozostanie tam, gdzie miasto budowało się przez 400 lat, tam, gdzie znajduje się „brama Ameryki” – mówi Daniel Zarrilli z biura ds. ochrony przeciwpowodziowej.
W 2050 roku ¼ powierzchni miasta może znaleźć się pod wodą. Aby do tego nie dopuścić, Nowy Jork planuje budowę systemu wałów przeciwpowodziowych i ruchomych murów, które będą chronić między innymi Manhattan. Podniesione zostaną także najważniejsze obiekty infrastrukturalne. Już teraz do zachodzących zmian zastosowano prawo budowlane, a projekt pochłonie co najmniej 20 miliardów dolarów oraz będzie finansowany ze środków miasta i rządu federalnego. Nowojorczycy mają nadzieję, że nowo wybrany prezydent USA, Donald Trump, otwarcie negujący zmiany klimatu, nie pokrzyżuje tych ambitnych zamierzeń.
Dodano:
Piątek, 9 grudnia 2016 (14:00)